sobota, 15 marca 2014

15 marca: Chęć do życia

Poczułam chęć do życia. Tak na serio. Bliźniakowi mojemu mówiłam dzisiaj, że coraz rzadziej grymas na mojej twarzy jest wymuszony. Coraz częściej przypomina szczery uśmiech. Jeszcze trochę... To nie jest tak, że wypieram to, jak przeżyłam cala tą sytuację. I że się nie obwiniam. Owszem, był taki etap, że rozpamiętywałam wszystko, analizowałam i myślę, że to było mi potrzebne. Po to, abym zrozumiała, że były dobre i złe chwile, ale one już minęły. I że skoro rozminęłam się z kimś w ważnych dla mnie kwestiach jak uczciwość, stosunek do zdrady, to nie znaczy, że mam rezygnować z całego świata i zamykać się na związki w ogóle. Po za tym sny... :) Mimo, że wciąż w nich daję za dużo z siebie, to jednak dają one nadzieję, że może poznam kiedyś kogoś... :) Na ogół zmieniamy swoje myślenie w ten sposób, że najpierw żal mi czegoś, wspominam jak to coś, a potem i tak kończy się podsumowaniem: a nie mogę sama? A czemu mam z tego rezygnować? Tak mam np. z Nocą Muzeów. Zrobię sobie plan i samotnie wyruszę. Mama już się obawia, żeby mnie nie porwali :D Ja na to: że obym ja kogoś nie porwała ;)

Cieszę się, że coraz bardziej jestem do niej otwarta. Ostatnio siedzę sobie zamyślona, rozmarzona. Ona pyta co tam i jak tam. Ja na to: oj, bo mi się taki zarąbisty seks śnił :d Ona: z kim? (zaciekawiona) Ja: nie wiem, nie znam tej laski ;) Ona (wzrok lekko zgorszony, ale wiem, że gdybym jej kogoś przyprowadziła pod tym kątem, zaakceptowałaby). Tylko, że ja nie chcę póki co :) Za wcześnie. Poza tym, źle mi samej?

Za zdrowie św. Patryka pić zaczęłam dziś. Magda przygotowuje obiad niespodziankę, a ja pomyślałam, że zrobię tiramisu. Wampirze tulipany dochodzą sobie w wazonie, a ja... :d Zrobiłam wczoraj coś, na myśl o czym wciąż mam rumieńce... ;) Byłam trochę szalona, zabrałam wibrator do łazienki, zrelaksowałam się w pełnym tego słowa znaczeniu i mało tego, ciąg dalszy, głośniejszy nastąpił w pokoju. Może nadinterpretuję, ale samej często trudno mi się powstrzymać od głośniejszych oddechów, pomrukiwań... ;) Ogólnie mówiąc, wydawało mi się, że słyszałam kroki w przedpokoju. Na lekko słabych nogach zwlokłam się i udałam, że chcę pić. Poszłam wiec do kuchni, ale nikogo nie było ;) i tak od wczoraj żyję w nieświadomości czy ktoś się domyślił, czy niekoniecznie :D

Dziś wiaterek jak malowanie. Wyszłyśmy. Bazarek, kolejne tulipany, tym razem wampirze, pokażę na fb. Piękne. Stary sklep zoologiczny, w którym się zaopatrywałam, a który popadł w ruinę. A teraz czekanie na nowe :) Jak się ogarnę, pokaże jeszcze na fb mojego adeniaka, który kinie jak gdyby na głowę upadł, bez przerwy. I mój dywanik, wciąż w produkcji. Na wiosnę chyba nie zdążę położyć, tak jak planowałam. 

Sprawy służbowe: hmm... wystawy, wystawy, wystawy :) Kamil Bednarek, jeśli się uda, własnoręcznie szyte kapy, Szwajcaria kaszubska, Śląsk, plany są ogromne :) Zdradzę tylko tyle: tym razem będzie en grand i medialnie :)

Kurczę, pół piwa, a ja padam.. Trzeba popracować nad kondycją. za tydzień przyjacielska kawka, potem w kwietniu kiedyś tam dziewczyny - moje życie się kręci :) I mimo pół etatu, wcale nie brak mi czasu, wręcz przeciwnie :) Od grudnia mam filmy, których nie mam kiedy obejrzeć. Nie chodzi o to nawet, że komedie romantyczne (bo teraz to na mnie nie działa), ale właśnie o ten brak czasu :)

Doszła mi kolejna rzecz, którą lubię (chyba powinnam zacząć je spisywać): żarty z szefostwem na tematy różne :) Kurczę, czuję, że to nas zbliża. I tym bardziej cieszę się na wystawy, bo gdy tak jedziemy, omawiamy sobie wszystko przy powrocie i żartujemy, czuję się im bliższa. Pamiętam, gdy szefowa kiedyś powiedziała, że ze mną jakoś łatwiej im się zżyć i gadać, bo M. nie jest tak otwarta. Cóż, może... :)

Zamówiłam kolejne włóczki na dywanik. Ponieważ w moim ulubionym sklepie akurat zabrakło konkretnego koloru, trzeba było sprowadzać z Olsztyna. Wczoraj odebrałam na poczcie. Cudnie jest :) O 10 mniej niż planowałam, zobaczymy jak wyjdzie :) Zawsze byłam zafiksowana na punkcie zmiany wnętrza poprzez dodatki pod kątem pór roku, a teraz po prostu to robię :) Yay! 

Spadam ratować świat własną zarąbistością! Miłego dnia wszystkim bez wyjątku :)

P.S. zmuście mnie do odchudzania, plz....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz