Zapomniałam już jak to jest siedzieć nad pustą stroną i po prostu przelewać myśli
na bajty. Za pewien czas znów skasuję, jak zawsze, ale jeszcze jestem, jeszcze
piszę. Jak długo? Co zostanie do końca?
Słucham tak sobie ostatniej Nolwenn i zastanawiam się jak wszystko można
fajnie obrócić na dobrą stronę. Powiedzmy, że dowiedziałam się dziś, iż byłam
przedmiotem rozmowy dwóch osób z mojego dość bliskiego otoczenia. Pierwsza
impresja: jestem obgadywana, trzeba się chronić. Dlaczego nie zapytano mnie o
to wprost, tylko kogoś z mojego otoczenia? Druga, która przyszła wówczas, kiedy
już się wyszumiałam: fajnie, ktoś się o mnie troszczy :) Uważa na moje uczucia
tak bardzo, żeby nie poruszać pewnych tematów domyślając się, że mogą być dla
mnie trudne. I pozytywnie patrzę.
Druga sprawa: uświadomiłam sobie, że z poczuciem jestem zen i w ogóle lotos na
spokojnej tafli jeziora wcale nie jest tak łatwo. Ludzie potrafią wkurzyć.
Ze zdumieniem odkrywam zdjęte maski, które kiedyś sama zakładałam komuś na siłę
chcąc je widzieć. Dziś widzę, że są niedoskonałe, odstają. Mimo to, próbuje je
dokleić "na ślinę", sprawić, że pozornie będą tworzyć harmonijną
całość. Nie udaje się. Jestem inna, bardziej świadoma, choć odrobinę, a jednak tak
bardzo.
A poza tym? W pokoju pachnie mi ciasto czekoladowe po sobocie. Od jutra
wracamy do diety. Poradniki akwarystyczne Sery i Tetry nie ruszone, jak zresztą
od dwóch tygodni. ale o tym może kiedy indziej, wkrótce... :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz