poniedziałek, 17 marca 2014

17 marca: Mała skacząca dziewczynka

Stan równowagi wewnętrznej (o ile nie pomyliłam o z czymś innym) to taki stan, w którym czuję motylki gdzieś tam wewnątrz. Tak, jak gdyby nie mogła się czegoś doczekać :) A potem przychodzi wizualizacja. Ot tak, bezwiednie. W środku skacze mała dziewczynka z kucykami, uśmiecha się i daje do zrozumienia: tak, miałaś tego doświadczyć. Rozumiesz? To wszystko jest po coś :)

Czy można powiedzieć, że nawiązałam kontakt ze swoim wewnętrznym dzieckiem? Nie wykluczam tego. Szkoda, że to zdarza się tylko momentami, np. gdy świeci słońce, a ja akurat wracałam do domu z pracy. Albo idąc do Fabiana, jadąc na zakupy. Krótkie, naprawdę ulotne momenty jak impulsy. Pyk i nagle to czujesz :) Kompletne, obezwładniające szczęście. Nie wiem jeszcze jak się do tego dochodzi, ale będę próbować. 

Jakkolwiek mogę zabrzmieć, jak gdybym coś miała z głową, jeszcze raz wspomnę, że to fajne uczucie, gdy ona sobie tam skacze wewnątrz :) 

I wiecie co? Nie wiem co będzie dalej. Nie wiem co będzie jutro. Nie wiem czy do czegoś w życiu dojdę w sensie majątku, posiadania. Nie wiem czy jutro się nie zakocham lub za tydzień, 10 lat... Nie wiem czy jutro nie wejdę przypadkiem pod samochód pochłonięta słuchaną melodią, ale wiem, że tak miało być. Bardziej niż kiedyś wierzę w przeznaczenie, ale wiem też, że nie jesteśmy wobec niego bezwolni. Przynajmniej teraz tak twierdzę. Wszystko jest częścią wielkiego planu, który przed zejściem na ziemię sobie rysujemy, a potem pod wpływem wysokości między niebem a ziemią o nim zapominamy. Im dłużej żyję, tym wyraźniej widzę swój. Aktualnie jestem na etapie składania kolejnych puzzli, kombinowania i wiedzy, że to wszystko do czegoś pasuje, ale jeszcze za mało mam kawałków, aby wszystko poskładać. 

A na marginesie: zarąbiste niebo dzisiaj :) Jak w Irlandii :) Kto by pomyślał, że w paryskim Ogrodzie Luksemburskim rozkwitają posadzone żonkile i pierwsze rozwinięte listki. Na Père Lachaise też. Forsycje wesoło kwitną, zupełnie przeciwstawiając się powadze miejsca :) 

Włochy? jedyne, co zrobiłam w tym kierunku to zainstalowanie aplikacji przekształcającej polski we włoski i sprawdzenie jednej kwestii: czy mówi Pan/Pani po francusku? Pocieszają mnie znajomi, że podobno spokojnie po angielsku i francusku dogadać się można. Uff... :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz